Rozważania

Rok Wiary – konferencje

Nr. 79  Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata. (J 6,44-51)

Jezus jest prawdziwym Pokarmem, a każdy
organizm potrzebuje pokarmu.
Człowiek musi codziennie odżywiać się, ale to,
czym się żywi nie zapewnia mu wieczności. Człowiek musi jeść, aby żyć, aby móc
normalnie funkcjonować, wykonywać swoje obowiązki. A jednak nie jest to
doskonały pokarm, który zapewniałby człowiekowi wieczność. Tym Pokarmem jest
Jezus. I tak jak nieodzowne jest spożywanie pokarmów – codziennie, kilka razy
dziennie – by człowiek był zdrowy, tak konieczne jest karmienie się Chlebem
z Nieba, by człowiek mógł żyć wiecznie. Człowiek musi karmić się tym, co ma
mu dać wieczność. Jedynym takim Pokarmem jest Jezus – Jedyną Osobą, Jedynym
Bogiem, który wprowadza człowieka w życie wieczne. To spożywanie Pokarmu
z Nieba pozwala człowiekowi na ziemi kosztować przedsionków Nieba, wprowadza
duszę w życie duchowe. 
Dusza, która prawdziwie otwiera się na ten
Pokarm, prawdziwie otwiera się na Jezusa, taka dusza zaczyna żyć duchem.
By
żyć tu na ziemi musi nadal karmić się pokarmem ziemskim, a jednocześnie może
karmić się Pokarmem Boskim i już tu na ziemi rozpoczyna życie w
zjednoczeniu z Bogiem. Doświadcza tego, czego będzie doświadczać w
wieczności. Oczywiście, to doświadczenie teraz jest jedynie namiastką pełni
życia z Bogiem. Ale i tak dla duszy jest to ogromne przeżycie, które obejmuje
ją całą. 
Jeśli dusza prawdziwie przyjmuje życie
Boże, jeśli odpowiada na zaproszenie Jezusa, jeśli przyjmuje Jego życie i stara
się z Nim żyć doświadcza innego rodzaju życia, niejako w innych wymiarach.

I to, co dla zwykłego człowieka wydaje się dziwne, nieosiągalne, wydaje się być
ze sfery fantastyki, to dla duszy, która żyje życiem Jezusa ten inny wymiar
staje się rzeczywistością, staje się realny. W zależności od
Bożej łaski, w zależności od odpowiedzi duszy, dusza w mniejszym lub większym stopniu
żyje życiem duchowym i tym wszystkim, co się wiąże z duchem. W świecie ducha
żyje Bóg. Jego różne cechy, przymioty, Jego moc, możliwości – to w pewnym
zakresie staje się udziałem duszy. Gdy dusza odpowiada na Boże
zaproszenie, gdy otwiera się na Głos Boga, gdy jest temu Głosowi posłuszna, najlepiej
pełni wolę Bożą. A Bóg poprzez tę duszę czyni rzeczy zadziwiające. O
takich zadziwiających rzeczach możemy czytać w Piśmie św.; o różnych cudach,
które czynili Apostołowie. Ale i inni uczniowie, i inni chrześcijanie
doświadczali w swoim życiu niezwykłych znaków i cudów.
Patrząc na Filipa – bohatera dzisiejszego
pierwszego czytania – można zadziwić się tym, co działo się z nim
(Dz
8,26-40). Usłyszał Głos Boży, który
nakazał mu pójść w pewne miejsce. Filip posłusznie uczynił to. Usłyszał, że ma
podejść do powozu, w którym była pewna osoba, czytająca fragment Pisma. Uczynił
to. Naglony Duchem Świętym zaczął wyjaśniać czytane fragmenty i jechał dalej z
nieznaną sobie osobą. A gdy już wyjaśnił, a gdy opowiedział o Jezusie, na
prośbę tego człowieka ochrzcił go. Bóg posłużył się Filipem, by kolejną dusze
zdobyć dla Nieba. Filip był posłuszny Duchowi, dlatego mogło być to możliwe. I
potem Duch porwał Filipa, przeniósł w inne miejsce, a on bez wahania dalej
głosił Słowo Boże. 
Gdyby trafiło to na współczesnego
człowieka
, takie dziwne wydarzenie, już na początku wahałby się czy w ogóle
posłuchać tego głosu wewnętrznego. Lękałby się podejść do powozu, by
zagadnąć obcą osobę. Trudno byłoby mu się dać ponieść Duchowi Świętemu, Jego
mądrości, by wykładać Pisma. Nie czułby się gotowy na to, by potem chodzić od
miasta do miasta i nauczać. Sprawy tego świata, sprawy materialne, bytowe
prawdopodobnie przeważyłyby w jego sercu. Starałby się powrócić do domu.
Zresztą obawiałby się głoszenia Słowa Bożego, bo co by powiedzieli ludzie;
wzięliby go za niespełna rozumu. A jednak to dzisiejsze czytanie pokazuje, jak
niezmiernie ważne jest słuchanie i posłuszeństwo, bo właśnie wtedy Bóg
dokonuje wielkich rzeczy; właśnie wtedy dusza staje się uczestnikiem cudów,
Bożych znaków. 
Niech każdy z nas zastanowi się, rozważy,
na ile gotowy jest do takiego słuchania i takiego posłuszeństwa; do takiego
posłuszeństwa na granicy wręcz szaleństwa?
Na ile wierzymy Bogu, który w naszej
duszy przemawia do nas? Czy w ogóle słyszymy ten Głos? Czy nasłuchujemy tego
Głosu?
Wracając do Ewangelii, przecież my karmimy
się Bogiem, przyjmujemy Chleb życia, przyjmujemy samego Boga do serca.

Zatem, jaka jest nasza wiara, iż nie doświadczamy w swoim życiu takich znaków i
takich cudów? Przecież my już spożywamy Pokarm Boski, dający życie wieczne,
wprowadzający w to niezwykłe życie Ducha. Dlaczego więc nie otwieramy się na
duchowy świat i nie oddajemy swojej duszy Bogu, by posługiwał się nią, tak jak
posługiwał się duszami Apostołów, ich uczniów i innych chrześcijan? Pokarm,
który daje Bóg, to nie jest zwykły pokarm – ziemski pokarm. Ziemski jest
odpowiednio przetwarzany w organizmie, ale niestety on daje jedynie energię do
życia na ziemi, daje siły, jest budulcem dla naszego ciała, natomiast Pokarm
Boski, który chyba traktujemy nie końca tak jak należy – ten Pokarm Boski
buduje naszego ducha, daje siłę, energię, moc duchową i pozwala człowiekowi
poruszać się w świecie ducha, żyć w świecie duchowym. 
Niech każdy z nas zastanowi się, czy
przypadkiem nie marnuje tego cudownego Pokarmu?
Wszak tym Pokarmem jest sam
Jezus! Bóg! Skoro Boga spożywamy, skoro Boga przyjmujemy – przemieniani jesteśmy
w Niego. Tak jak w organizmie, w ciele ludzkim pokarm jest przetwarzany,
przemieniany i niejako staje się cząstką naszego organizmu. Skoro jest jego
budulcem, brak jakiegoś ze składników, zbyt długi brak powoduje, iż organizm
zaczyna źle funkcjonować, bądź też niewłaściwie się rozwijać, człowiek choruje.
Przyjmujemy Boga, a więc ten niezwykły doskonały budulec dla naszej duszy,
dla naszego życia duchowego, dla życia wiecznego. Co zatem z Nim
robimy, skoro w naszym życiu nie ma tych znaków, zadziwiających cudów? Czy
dusze nasze nie są zbyt zamknięte? Czy może uszy naszego serca są przesłonięte
i nie słyszymy? Może serca nie są nastawione na posłuszeństwo, na to, by służyć
Bogu, by pełnić Jego wolę? Może dobrze by było odnowić to pragnienie bycia
dla Boga, słuchania Go, wypełniania Jego woli, bycia Mu posłusznym? 
To, co było udziałem pierwszych chrześcijan
nie jest tylko przeznaczone dla nich.
Świat duchowy otwiera się przed
każdą duszą. Bóg zaprasza każdą. Chrzest upoważnia duszę do
wchodzenia w świat duchowy, jest zaproszeniem do życia z Bogiem, jest
przyjęciem Ducha, Jego przeróżnych darów. To człowiek ogranicza działanie
Ducha w swojej duszy, w swoim życiu. Człowiek mówi Bogu: stop! Niemożliwe! To
człowiek, nie Bóg. On obdarował nas wszystkim, co potrzebne jest do życia w
świecie ducha i każdemu taką możliwość daje.
Połóżmy nasze serca na Ołtarzu, by Bóg
na nowo napełnił je pragnieniem życia w świecie ducha, pragnieniem życia w
zjednoczeniu z Bogiem, pragnieniem słuchania Go i wypełniania Jego woli. 
Modlitwa duszy najmniejszej
Jezu mój!
Klękam przed Tobą, kłaniam Ci się do samej ziemi i zapraszam Ciebie do mojego
serca. Proszę, abyś całe je Sobą wypełnił, aby każda jego cząstka została
przeniknięta Tobą. Przemień mnie Jezu! Proszę, upodobnij mnie do siebie! Uczyń
mnie duchowym, a nie cielesnym! Proszę, niech Twoje dary urzeczywistniają się w
moim życiu! Proszę, niech moje serce otwiera się na najdelikatniejszy dotyk
Twojego Ducha! Proszę, nakłaniaj moją duszę, aby słuchała i aby była posłuszna
Tobie! Proszę! Pragnę Jezu żyć z Tobą! Chcę już teraz, tu na ziemi żyć Duchem,
w świecie Ducha. Pragnę, aby ten świat stawał się dla mnie rzeczywistym
światem, realnym światem. Chcę, aby był bardziej realny niż ta materialna
rzeczywistość wokół mnie, która z czasem przeminie, zniknie. Proszę Ciebie
Jezu, wprowadzaj mnie w swój świat, w świat Ducha!
Mój Jezu!
Proszę, dawaj mi nieustannie Twego Pokarmu! Pragnę codziennie przyjmować Ciebie
– Chleb Życia! Chcę Jezu stale karmić się Twoim Słowem! Pragnę Jezu, ciągle
otwierać się na Twego Ducha! Potrzebuję Jezu Twojej łaski i Twego wsparcia! Potrzebuję
Twojej mocy, wytrwałości, by stale dążyć do Ciebie. Potrzebuję Jezu wszystkiego
od Ciebie, bowiem sama nie mam siły na nic. Bez Twego Ducha – sam to
powiedziałeś – nie jesteśmy w stanie modlić się, wzywać Twego Imienia, nie
jesteśmy w stanie spojrzeć na Ciebie, nie uczynimy znaku Krzyża, nie zrodzi się
w nas żadna dobra myśl, a z naszych ust nie wyjdzie żadne dobre słowo. Bo bez
Ciebie, który jesteś Miłością nie możemy kochać; bo tylko Ty jesteś Źródłem
miłości; w nas tego źródła nie ma. Widzisz Jezu, jak bardzo potrzebujemy
Ciebie, aby móc zrealizować swoje powołanie, aby móc dążyć do Ciebie, aby być
później zbawionym – potrzebujemy Ciebie, sami nic uczynić nie możemy. Prosimy
więc, przyjdź i udziel nam swego Ducha!
Dziękujemy Ci
Jezu, że dajesz nam swojego Ducha, że nasze serca doświadczają Jego działania.
Dziękujemy Ci, że uzdalniasz nasze serca, by poddawały się Duchowi Świętemu.
Dziękujemy Ci, że otwierasz nas, nasze gardła, byśmy mogli śpiewać tak, jak
chce tego Duch. Dziękujemy Ci! Ufamy, że w naszym życiu działanie Twojego Ducha
będzie się ujawniać. Ufamy, że umocnieni Tobą, Twoim Duchem zaczniemy bardziej
poddawać się Jego prowadzeniu, że nasze uszy zaczną słyszeć, oczy zaczną
widzieć. Ufamy Jezu, że będziesz wprowadzać nas coraz głębiej w swój świat,
abyśmy mogli tak jak Apostołowie, jak pierwsi chrześcijanie żyć z Tobą w tak
wielkiej bliskości, żyć Twoim Duchem, poddając się w tak niezwykły sposób Jego
działaniu. Wierzymy i ufamy, że Twój Duch będzie przez nas działał i rozkwitać
będzie Kościół, bo tylko Jego mocą, mocą Ducha Kościół może rozwijać się,
rozkwitać, wzrastać. To moc Twojego Ducha daje życie Kościołowi, daje mu
wzrost. Prosimy więc, abyś nam tego Ducha udzielał. Prosimy, abyś nas
pobłogosławił i aby Twój Duch zstąpił na nas.
Warto zapamiętać!
Człowiek, kiedy myśli o znakach i cudach
czynionych przez Świętych, przez pierwszych chrześcijan, przez pierwszych
Apostołów zazwyczaj wyobraża sobie, iż jest to coś, co z zewnątrz działa na
człowieka, co bierze się z zewnątrz. Żeby doświadczyć działania mocy Bożej
nie można spodziewać się czegoś z zewnątrz. Trzeba natomiast wejść w siebie,
w swoją duszę i w swojej duszy żyć z Bogiem. Aby Go usłyszeć w swoim
sercu, aby Go zobaczyć oczami duszy trzeba mieć zamknięte oczy i uszy na świat
zewnętrzny, ponieważ ten świat zewnętrzny tworzy w naszych myślach, w waszych
sercach odbicia swoje. To, na co patrzymy, czego słuchamy nieustannie pojawia
się jako odbitka, ślad w nas, w środku. Jest to pokarm dla naszych myśli, dla naszej
wyobraźni, dla naszej świadomości i podświadomości. 
Więc, żeby nie było tych myśli, żeby nie
było tej wyobraźni, tych obrazów,
trzeba przestać patrzeć i słuchać, a skupić
się na Bogu we własnym wnętrzu. Wtedy będziemy słyszeć, ale też nie uszami
ciała. W swoim sercu będziemy czuć, rozumieć, słyszeć Głos Boga. W różnych
sytuacjach będziemy wiedzieć, co czynić. Będziemy mieć niejako podsuwane
kolejne kroki. Nasze serca będą lepiej rozumieć potrzeby Serca Bożego. 
To początek cudownej drogi w głąb świata
duchowego.
Ale żeby był ten początek trzeba zamknąć oczy, uszy, zamilknąć,
wejść w siebie, spotkać się z Jezusem, przyjąć Go, uwierzyć w Niego, zaufać.
Trzeba zapragnąć i ciągle do Niego dążyć ze wszystkich swoich sił, całą mocą
swojej duszy stale się do Niego zwracać. I chociaż dusza ciągle będzie
upadać, ciągle będą przychodzić różne niepotrzebne myśli, ciągle serce będzie zaobsorbowane
różnymi sprawami, to w chwili, kiedy sobie dusza uświadamia, że znowu zeszła z
tej drogi, natychmiast ma powracać i znowu kierować się ku Jezusowi. Trzeba
ciągle i ciągle próbować i ciągle starać się żyć z Bogiem we własnym
wnętrzu, prosić Ducha Świętego, prosić o wstawiennictwo Świętych, żyć za „pan
brat” ze swoim Aniołem Stróżem, cały świat duchowy, wszystkie dusze czyśćcowe
prosić o pomoc, wstawiennictwo; pamiętać, że świat duchowy otacza nas, my się w
nim poruszamy, ale ponieważ jest niewidoczny zmysłami ciała nie myślimy o nim.,
nie pamiętamy o nim. 
Na tej drodze – maleńkiej drodze miłości – błogosławię was – w Imię
Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót